W latach około 1840-1920 powszechna była niezwykła praktyka ukrywania rodziców dziecka na fotografii. W tamtych czasach ekspozycja Migawka może być bardzo długa, na przykład ponad minutę. Bardzo trudno było zmusić dziecko do pozostania w kadrze, dlatego rodzice, częściej mama, byli obecni w kadrze, ale starali się w każdy możliwy sposób ukryć się na finalnym zdjęciu. Czasami uzyskiwano bardzo ciekawe i nietypowe wyniki.
Wiele przykładów fotografii z tego gatunku można zobaczyć m.in. na Pintereście.
Jak dobrze jest teraz, kiedy są wysokie ISO i jasne obiektywy, a także nieskończone możliwości edycji zdjęć. To prawda, że nakłonienie dzieci do pozowania w kadrze bez rodziców jest równie trudne.
Komentarze do tego posta nie wymagają rejestracji. Każdy może zostawić komentarz. Wiele różnych urządzeń fotograficznych można znaleźć na AliExpress.
Przygotowany materiał Arkady Shapoval. Szkolenia/Konsultacje | youtube | Facebook | Instagram | Twitter | Telegram
Dość przerażające przykłady.. W tamtych czasach robili też zdjęcia ze zwłokami.
poranny
Generalnie nie mam pojęcia jak wyciągnąć dziecko nawet na 5 sekund. Fotografowałem całą wiosnę na Photokorze 1, a moi niewyraźni dorośli nie mogą powstrzymać się od odwrócenia głowy na 5 sekund .... a jestem animatorką dzieci i znam podchwytliwe sztuczki typu: wyobraź sobie, że na nosie masz motyla, nie ruszaj się, żeby nie odleciał)
Zawsze byłem zdumiony tym, jak i dlaczego dzieci są gwałcone, zmuszając je do przedstawiania dorosłych. Wystarczy usiąść obok miejsca, w którym grają, skieruj aparat i wciśnij migawkę, jeśli nie jesteś przeklęty przez Wszechmogącego, to od razu otrzymasz piękne zdjęcia. Z dorosłymi wszystko jest znacznie bardziej skomplikowane - włączą obowiązek wyrazu twarzy i przynajmniej się zabijesz.
Tyle, że twarze dorosłych są zamrożone i na tle dzieci są dość przerażające, chyba że dzieci są specjalnie przywiezione
Na zdjęciu z artykułu wyraźnie widać „pracę” fotografa. Inna sprawa, że ówczesna technologia nie pozwalała oczywiście na elastyczność
Jest bloger, który ma wiele postów na temat pracy fotografów i studiów fotograficznych z dalekiego świata
przeszłość - Dmitrij Maistrenko.
https://strravaganza.livejournal.com/
Przeczytaj, jest bardzo ciekawy wybór.
Po co się ukrywać, skoro na zdjęciu nadal widać, że w kadrze jest ktoś inny? Może jakiś przesąd. Albo kobieta o surowych muzułmańskich zasadach)
Aby nie martwić się o własny wygląd (ubranie, fryzurę, makijaż, wyraz twarzy). Jednocześnie spod przykrycia można wpływać na dzieci perswazją, groźbami lub znęcaniem się, aby pozostawały nieruchome. Bez etui te same długie rozmowy naświetlające będą rozmazywać kontury dolnej części twarzy.
Dziękuję za udostępnienie tego gatunku :)
Zawsze ciekawie jest zanurzyć się w historii fotografii.
To wciąż nic.
W „cywilizowanej” Europie XIX wieku, zwłaszcza w wiktoriańskiej Wielkiej Brytanii, panowała inna moda – fotografowanie zmarłych, m.in. dzieci.
W sieci jest dużo zdjęć. Przerażenie, ale można zrozumieć bliskich – to był jedyny sposób na uwiecznienie pamięci o zmarłym dziecku.
W czasach sowieckich panowała moda (moda, nie moda, tylko jakiś obowiązek) na fotografowanie pogrzebu. Krewni zmarłego/zmarłego szukali fotografa, filmował pożegnanie, wynoszenie trumny, kilka zdjęć po drodze, pożegnanie na cmentarzu i gotowy grób. Cyna. Po prostu lubiłem fotografować, och, i cierpiałem z powodu takiej „uwagi”. Dla nastolatka spektakl jest jeszcze czymś, ale jest konieczny, pytają. Tak, a znajomi to prawie wszyscy - nie uchylaj się. Podziękowali nam pieniędzmi, fotoreaktywami, filmami, papierem fotograficznym. Ale tak czy inaczej, jak pamiętam - brrr... Tak, a do zdjęć potrzebnych było kilka zestawów...
Niedawno kupiłem kamerę filmową. Nie pamiętam dokładnie, co to było, ale to nie ma znaczenia. Kamera była z filmem. W trosce o zainteresowanie to pokazałem. Na taśmie był pogrzeb.
W ZSRR nie było takiej mody wiązania. Co za bzdury? Kto chciał, zatrudnił fotografa, a kto nie chciał, nie zatrudnił.
A dywan na ścianie nie był obowiązkowy, a ściana była pełna i kryształowa, tak. Nikt nie był do tego zmuszany. A po wybuchu w elektrowni jądrowej w Czarnobylu i kapsułce z radioaktywnym cezem (moim zdaniem) zgubionej w kamieniołomie, a następnie uderzeniu w ścianę, co spowodowało gromadzenie się kilku różnych rodzin, nikt nie był zmuszony do sprawdzania ścian dozymetrem . Tyle, że ludzie są z natury lemingami, a czerpak pielęgnował to szczególnie starannie.
Dobrze pamiętam czasy sowieckie, ale nigdzie nie widziałem takiego „obowiązku” filmowania pogrzebu.Byłoby miło, gdyby autor wpisu wskazał w swojej publikacji: rok, region itp.
Mój dziadek miał na albumie trzy lub cztery pogrzeby. Po prostu pamiętasz późne lata 70-te, 80-te. Kiedyś fotograf na pogrzebie to częsta historia
Więc ty czy twój dziadek?
Lata 80., Donieck. Wszystkie pogrzeby, które pamiętam były koniecznie sfilmowane i zawsze orkiestra z marszem Chopina. Wraz z upadkiem czerpaka wszystko to zniknęło gdzieś w połowie lat 90-tych.
I dobrze się bawiliśmy, na naszym dużym dziedzińcu mieszkań na czterysta osób osiedlono z jednej lub więcej sąsiednich wiosek. W zasadzie dziadkowie-dziadkowie. A ponieważ na początku lat 90. zaczęli umierać, nie było tygodnia bez pogrzebu. I to wszystko - na wynos, orkiestra, zdjęcia. Brrr...